Problem wygląda tak.
Wszystko było z autem ok do momentu kiedy się zatrzymałem i zgasiłem auto. Po powrocie do auta przekręcam kluczyk a tu ciemno jak w dupie... Kontrolki się nie palą i echo... Po dłuższej chwili wpadłem na to żeby sprawdzić klemy na aku, plusowa była luźna, poszturchałem kilka razy i odpaliłem i tak jeździłem dwa dni. W końcu zapomniałem o tym.
Niestety dzisiaj problem się powtórzył i znów poszturchałem klemy i auto ma prąd i kręci rozrusznikiem, odpala ale po około 1 sekundzie gaśnie. Po odpaleniu w czasie tej sekundy nie ma reakcji na naciskanie gazu itp. Na benzynie i gazie to samo...
Rozrusznik kręci żwawo i odpala silnik ale on samoczynnie zaraz gaśnie

Auto zostało zaholowane pod dom i będzie na mnie czekało kilka dni bo mam wyjazd.
Ma ktoś pomysł o co chodzi?
Kombinowałem że może coś z immobilajzerem się skopało, ale kilka dni temu byłem u gościa który dorabia klucze do aut i on stwierdził że w kluczyku nie ma immobilajzera.