[E39] jazda z uszkodzoną turbiną
[E39] jazda z uszkodzoną turbiną
panowie szybkie pytanie musze odebraj e39 tds-a z gorzowa ma uszkodzona turbine. czy jechac bez turbawki czy laweta?? moim zdaniem nic sie nie powinno stac bez turba poprostu bede jechal dluzej i wolniej. mam racje czy jestem w bledzie?.
dla przykładu podaję, raz jechałem z gościem fordem, uszkodziła się turbina ---> rozszczelniła, to silnik dostał samozapłonu ;P chmura dymu i laweta, a żeby ominąć turbine to nie mam pomysłu jakby zrobić.. teoretycznie zablokować zawór upustowy wiec wszystko zależy od uszkodzenia turbiny, ja bym wolał lawete, bo niedaj Boże wyskoczą większe koszta... pozdrawiaM!
ps. chyba wlasnie i mi dzisiaj padła turbina ;/ albo uszczelka pod głowicą.. 320d dymi na biało jak EC. ZOFIÓWKA... po ewentualnej naprawie podzielę się doświadczeniami.. Dodam, ze o turbine dbałem.. wrrrr NIE MIŁO...
ps. chyba wlasnie i mi dzisiaj padła turbina ;/ albo uszczelka pod głowicą.. 320d dymi na biało jak EC. ZOFIÓWKA... po ewentualnej naprawie podzielę się doświadczeniami.. Dodam, ze o turbine dbałem.. wrrrr NIE MIŁO...